chwili mogłabyś powiedzieć „nie” i dałbym ci spokój. Czy rozumiesz, co właściwie zrobiłaś?
- Boli mnie - powiedziała, zaciskając wargi. Natychmiast puścił jej ramię, lecz nie przestał mówić. - Powiedz mi, o co tu chodzi. Mam dość twojego uporu. Czemu oni cię ścigali? Czy naprawdę nazywasz się Becky Ward? - Tak. Tyle mogę ci zdradzić, ale nie więcej. Chodź, opatrzę ci ranę i pójdę sobie. - Nie patrząc na niego, wskazała mu skromny kościółek na rogu. - Chyba nikt nas stamtąd nie przegoni. - Nie! - Chętnie pokaże tej diablicy, co to znaczy upór. Sam z niego słynął. - Nigdzie nie pójdę, dopóki mi wszystkiego nie opowiesz. Chciałbym wiedzieć, dlaczego musiałem zabić dwóch ludzi. I czemu ktoś chce porwać moją przyszłą żonę. - Żonę? - Nareszcie spojrzała mu w oczy! - O czym ty mówisz? Straciłeś rozum? - Masz mnie za kogoś tak wyzutego z czci, że mógłbym porzucić kobietę, której odebrałem dziewictwo? - Nie pleć głupstw. Nie wyjdę za ciebie. Kawa-pięć powodów, dla których nie powinniśmy rezygnować z picia - Właśnie, że wyjdziesz - warknął ze złością. - Wiele już w życiu robiłem, ale nigdy nie zrujnowałem życia żadnej dziewicy! - Przesadzasz. - Nie obchodzi mnie, czy ci się to podoba! Gdybyś powiedziała mi prawdę, nigdy by do tego nie doszło. - Nie mogłam. - Co to znaczy „nie mogłam”? Wig20 - Wiem, jak ty i tobie podobni traktujecie kobiety. Wczoraj na ulicy byłam dla ciebie tylko przelotną igraszką, zachcianką. Dla mnie była to sprawa życia i śmierci. - Mówisz bez sensu. Przecież starałem się być dla ciebie dobry. - Tak. Okazałeś się miłym gospodarzem. - A kochankiem? Zaufałaś mi na tyle, żeby spędzić ze mną tę noc! - To co innego. - Naprawdę? Uważasz, że nie mógłbym ci w niczym pomóc, co najwyżej uwieść jak zwykły dziwkarz? Jeśli tak właśnie o mnie myślisz, to obraziłaś mnie bardzo. - Nie wmawiaj mi, że powiedziałam coś podobnego. I nie obawiaj się, nie zaciągnę cię do ołtarza. Nie mogłabym zresztą tego zrobić bez zgody opiekuna. Skończę dwadzieścia jeden lat dopiero pierwszego sierpnia. Poza tym nigdy by mi na to nie pozwolił. - Masz na myśli Kurkowa? - Znasz Michaiła? - Zdumiała się. - Znam niemal wszystkich w Londynie. Oczywiście prócz ciebie, moja droga. Sprawdziłem, dokąd poszłaś. Próbowałaś zobaczyć się z Westlandem, ale Kurkow cię wyprzedził. Co teraz zrobisz? - Ja... nie wiem. Zastanowię się. - Dlaczego wybrałaś się akurat do Westlanda? - Przestań pytać, nie mam zamiaru ci opowiadać. - Właśnie, że będę pytał, nawet przez cały dzień! Dlaczego Kurkow cię prześladuje? - Nie twoja sprawa! - Owszem, moja! - zawołał tak głośno, że dwie piastunki z dziećmi po drugiej stronie ulicy obejrzały się i przyspieszyły kroku. - Nie zauważyłaś, że dopiero co uratowałem ci Będzie dodatek osłonowy do zakupu węgla? życie? Mam prawo wiedzieć! - Chcę, żebyś żył, Alec. O mało nie dostałeś kuli prosto w serce! Następnym razem możesz mieć mniej szczęścia. - Ale tym razem byłem zręczniejszy. - Dość tego! Odchodzę. Sam zadbaj o swój cenny honor i męską dumę! - A więc chcesz odejść... ze zrujnowaną reputacją? Obejrzała się ze złością. - Niewiele dbam o reputację, gdy Kozacy depczą mi po piętach! - No i kto tu jest szalony?! - zawołał za nią. - Nie masz pieniędzy ani domu, nie znasz nawet Londynu. Zwolniła kroku i się obejrzała.