R S
- W takim razie posłuchaj - prosił. - Są trzy sprawy, o których chcę ci powiedzieć. Później pójdę, jeżeli wciąż będziesz chciała, żebym dał ci spokój, tylko proszę, najpierw mnie wysłuchaj. Nagle drzwi otworzyły się i Scott, straciwszy równowagę, wpadł do środka. Podniósł się i otrzepał. Willow cofnęła się, ale jej chłodne spojrzenie skierowane było prosto na niego. - Dobrze. - Jej głos był jeszcze bardziej lodowaty niż spojrzenie. - Ale nic, co powiesz, nie zmieni tego, co do ciebie czuję. - Po pierwsze - zaczął szybko, by nie zdołała mu przerwać - gdy Amy wygadała się przy śniadaniu, że być może się we mnie zakochujesz - jej policzki oblał szkarłatny rumieniec -a ja zacząłem mówić, że wcale nie jestem tym zdziwiony Zadbaj o higienę swojego snu i że przyzwyczaiłem się już do kobiet rzucających mi się w ramiona... - Nie musisz mi przypominać! - burknęła. - Nie życzę sobie o tym pamiętać. Ze wszystkich męskich szowinistów, jakich dane mi było poznać, ty jesteś... - Udawałem - wyjaśnił, robiąc krok w jej stronę. Willow cofnęła się automatycznie, by zachować dystans. - Wcale nie uważam, że jestem bożyszczem kobiet.... Wręcz przeciwnie! Wig20 — A gdy patrzysz rano w lustro? - nie kryła sarkazmu. - Nie widzisz najprzystojniejszego mężczyzny w promieniu tysiąca kilometrów? - Do cholery, przecież ci mówię, że nie! Widzę mężczyznę, który dokłada wszelkich starań, by się nie załamać po śmierci żony. Mężczyznę, który stara się wychować trójkę dzieci i nie bardzo sobie z tym radzi. Faceta, który zakochał się ponownie w chwili, gdy wcale się tego nie spodziewał... R S - W Camryn - dopowiedziała i zbladła. - Ale ona odrzuciła twoje oświadczyny. Jej bladość pozwoliła mu mieć nadzieję. Wierzył, że wciąż ma szansę. - Tu dochodzimy do drugiej kwestii. Tak, oświadczyłem się Camryn i tak, odrzuciła moje oświadczyny. Zobaczył dziwny blask w oczach Willow. Czyżby to były łzy? Miał taką nadzieję! - I dlatego - wziął głęboki oddech -jestem teraz tutaj... - Drugie skrzypce... Ponownie zrobił kilka kroków do przodu. Willow cofnęła się, ale natknęła się na krawędź łóżka. Nie mogła już dalej uciekać. Scott przesunął się bliżej i wziął ją w ramiona. - Jakie drugie skrzypce? - Drżała. Próbowała wyrwać się podcasty z jego uścisku, ale przytulał ją coraz mocniej. - Nie kocham Camryn, a ona nie kocha mnie. Ale powiedziała mi coś, w co sam długo nie chciałem uwierzyć. I to sprowadza nas do trzeciej kwestii. Wyrzucam cię z pracy, nie pracujesz już dłużej w Summerhill jako niania! - Zesztywniała, ale on mówił czule dalej: - Ponieważ to ty jesteś kobietą, którą kocham i-to z tobą chcę spędzić życie. Nie z nianią, lecz z żoną. Spojrzała na niego pytająco, nie wierząc w jego słowa. - Nic nie rozumiem. Dlaczego oświadczyłeś się Camryn, skoro...